Mysi Domek. Sam i Julia
Tym, co czyni tę książkę wyjątkową jest fakt, że tytułowy Mysi Domek nie został narysowany, on został zbudowany i istnieje naprawę. Liczy ponad sto pokoików, przejść i zakamarków. Cały mysi projekt wymyśliła, wykonała i napisała Karina Schaapman, Holenderka, pisarka, mama czwórki dzieci.
Na zdjęciu poniżej autorka wraz z Mysim Domkiem podczas przygotowań do wystawy w Bibliotece Głównej w Amsterdamie.
Książka zachwyca, zanim zabrałam się za czytanie, obejrzałam ją chyba milion razy i mogłabym tak bez końca. Każde zdjęcie to scenka z życia mieszkańców Mysiego Domku, z dziesiątkami detali, wszystko dopracowane, przemyślane i tak bajecznie autentyczne. Skarpetki rozrzucone przy łóżku, torba z Ikei na półce, znajome okładki książek i płyt winylowych, okruchy na podłodze i trzepaczka do dywanów, dokładnie taka, jak ta u moich dziadków.
Autorka zaczęła prace nad książką od zaprojektowania bohaterów i zbudowania dla nich przytulnego i pełnego zakamarków domu. I właśnie podczas prac budowlano-dekoratorskich w głowie Kariny Schaapman powstawały historyjki o perypetiach dwójki przyjaciół Sama i Julii. Przelane na papier stanowią zbiór scenek rodzajowych, w których mali bohaterowie pałaszują naleśniki u babci Sama, idą na urodziny Zosi, robią pranie czy zakupy w cukierni. Rozdziały są krótkie, a tekst prosty, skierowany do małego czytelnika, ale strona wizualna książki, to uczta dla odbiorców w każdym wieku, niezależnie od płci.
Wymyśłiła, wykonała i napisała: Karina Schaapman
Sfotografował: Ton Bouwer
Tłumaczyła: Jadwiga Jędryas
Wydawnictwo: Media Rodzina
Linki:
Wydawnictwo Media Rodzina